18.06.2015

Z życia zagubionego studenta - "Piromani" Emilia Teofila Nowak

Tytuł: "Piromani"
Autor: Emilia Teofila Nowak
Data premiery: 9 kwietnia 2015
Ocena: 8/10


"Jeden z moich przyjaciół wierzył uparcie w słowa Aleksandra Dumasa, który twierdził, że w życiu można przeżyć tylko dwie prawdziwe miłości: pierwszą, która umiera, i ostatnią, od której się umiera"

Młodość jest szalona i ma swoje prawa. Rzeczywistość studencka w swojej codzienności potrafi osiągnąć czasem wiele dołów i szczytów nie tylko absurdu. Lidia jest studentką polonistyki, która marzy o wydaniu własnej powieści. Dnie spędza tak, jak to zwykło się robić w akademiku – z przyjaciółmi na piwie czy fajce. Dla każdego z nich wejście w dorosłość wiąże się z niemałym szokiem. Muszą stawić czoło wydarzeniom, które do tej pory miały ich nie dotyczyć.

Emilia Teofila Nowak, to dziewczyna tak naprawdę niewiele starsza ode mnie. Urodziła się w Nowym Tomyślu, a teraz dnie spędza w Poznaniu. Przygodę z pisaniem zaczęła od bloga Fabryka Dygresji. Czytając je debiut miałam wrażenie, że przeniosła cząstkę siebie na główną bohaterkę. Czego jeszcze możemy się o niej dowiedzieć w internecie? Kocha dzieła Johna Irvinga i kolor czerwony, a z głośników najczęściej płynie u niej muzyka Florence and The Machine.

Co jako pierwsze rzuciło mi się w oczy, to cudowna, minimalistyczna grafika. W prostocie tkwi siła, zawsze tak myślałam i teraz to się sprawdziło. Dobrze się stało, że oceniła lekturę po okładce.

„Piromani” to jednak z książek z grupy „nie dla wszystkich”. Poruszany problem akceptacji i zgubienia niedojrzałych podrostków w świecie dorosłych nie przekona starszych czytelników. Do mnie trafiło, bo ciągle pamiętam, jak to jest. Właściwie, właśnie tego doświadczam. Młodzież, zmuszona do szybkiego podjęcia najważniejszych decyzji, jest jak Jon Snow – nic nie wie, a myśli, że zjadła wszystkie rozumy.

W tę historię się wpada. Nagle z pierwsze strony przenosi nas na setną i dociera się do końca. Autorka dowodzi, że ma talent i lekkie pióro, bo nawet czytając z pozoru fragmenty bez znaczenia, nie można pominąć fragmentu czy przerwać lektury. Lekkość stylu i zabawa słowem są zdecydowanie zaletą tej powieści.

Emilia Nowak pokazuje, że wydarzenia często mało istotne, mają ogromny wpływ na młodych ludzi. Gdy ma się lat dwadzieścia parę wszystko przeżywa się ze wzmożoną siłą i ciągle wierzy się, że można zmienić świat. Bo dlaczego nie. W stosunku bohaterów do wojny na Ukrainie jest coś z romantycznych idealistów, którzy są gotowi oddać życie za sprawę.  

To nie tylko manifest pokolenia. Poznajemy Lidię w dość trudnym momencie, kiedy "grunt pali jej się pod nogami". Nagle dopada ją mnóstwo problemów, a nowa sytuacja ją przerasta, zamyka się w sobie, co kończy się mniej lub bardziej przyjemną ucieczką. Gdzie? Nie powiem. Musicie przeczytać. Koniec końców odnajduje szczęście, a podany przeze mnie cytat idealne obrazuje fabułę

Rozpisywać bym się mogła jeszcze długo, ale komu by się chciało te wywody czytać. Ponoć w książce nie ważna jest fabuła, ale emocje jakie wywołuje. A może chodziło o malarstwo współczesne... Nie ważne. Ważne jest to, że ja o "Piromantach" ciągle myślę i nie mogę  ich wyrzucić ze swojej głowy. Nie chcę ich stamtąd wyrzucać. Fabuła skończyła się w idealnym momencie i nie chcę więcej o poznańskich studentach czytać, jednak każdą inną powieść tej autorki przyjmę z otwartymi ramionami. 


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Sorus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz