7.08.2015

O miejscu innym niż wszystkie - "Czerwone drogi Auroville. Wolontariat w Indiach i świat tamilskich wiosek" Paweł Kowalczyk


"Auroville chce być uniwersalnym miastem, gdzie mężczyźni i kobiety z wszystkich krajów będą mogli żyć w pokoju i postępującej harmonii pośród wszelkich wyznań, poglądów i narodowości. Celem Auroville jest stworzyć jedność."
- Opis Auroville z oficjalnej strony projektu


Pewnie nie wielu z Was słyszało o Aurovill - mieście w Indiach stworzonym od podstaw, miejscu niemal utopijnym, gdzie wszystko stworzone zostało w odpowiedniej harmonii i zgodzie z naturą. Są jednak ludzie, którzy znają to miasto bardzo dobrze i odwiedzili je nie raz. Taką osobą jest między innymi Paweł Kowalczyk i to o jego książce będziemy dzisiaj rozmawiać. 

Paweł Kowalczyk ukończył prawo oraz studiował kierunek Azja Wschodnia, a także Opracowywanie Projektów Rozwoju Zrównoważonego. Pracował również w Międzynarodowym Departamencie Assistance. W 2010 roku postanowił samemu wyjechać na wolontariat do odległego kraju i zmierzyć się ze stawianymi mu zadaniami oraz z całkiem odmienną kulturą. Po pięciu latach jest już nierozerwalnie związany z Auroville. Tam poznał także swoją żonę - Sujathę. Prowadzi także bloga Strefa Indie

Dobra, ale dlaczego to miejsce jest aż tak wyjątkowe? Cóż, historia Auroville zaczyna się pod koniec lat 60. ubiegłego wieku. Z założenia to miasto oraz jego mieszkańce we wszystkim mają kierować się harmonią i pokojem. Chodzi o ty, by ludzie uświadomili sobie, że są jednością i razem mogą osiągnąć dużo więcej niż w pojedynkę. Ta egzotyczna ekowioska istnieje i rozwija się dzięki ludziom, którzy sami przyjechali tam w ramach wolontariatu (jak nasz autor), bądź przekazali darowiznę. Jest to także wielka szansa dla mieszkańców okolicznych wiosek. 

W centru Auroville wznowi się otoczona parkami złota kula zwana Matrimandir.
Jest to miejsce medytacji i skupienia, a także serce całego eksperymentu. 

Kultura Indii, mieszkańcy, jedzenie, religia... to wszystko bardzo mnie interesuje. Jest w tym pewna magia, której nie potrafię i nie chcę się oprzeć. Jest to też kraj pełen kontrastów, gdzie bieda i brud przecinają się z ogromnym bogactwem. Auroville jest jednak inne. 

Autor zabiera nas podróż i bawi się w bardzo rzeczowego przewodnika oraz znawcę tematu. Łatwo dostrzec jego ogrom wiedzy i miłość do tego miejsca. Przy tym mniej ocenia, a bardziej opisuje. Nie twierdzę, że to źle, ale brakuje w tym wyważenia, przez co lektura jest napchana informacjami, nawet tymi najmniej istotnymi. 

Drugą wadą jest sposób wydania tej pozycji. Zdecydowanie za mała czcionka odbiera odrobinę radości z czytania, a okładka niewiele różni się od zwykłej strony, przez co szybko pojawiły się na niej zagięcia. Plusem są świetne zdjęcia, które pojawiły się na trzech kilkustronicowych wkładkach w środku. Nie znam się na fotografii, nie oceniam ich, po prostu mi się podobają. 

Mimo tych dwóch wad, "Czerwone drogi Auroville" czyta się bardzo dobrze. Pan Kowalczyk zaraża swoją pasją, przez słowa przekazuje nam też mentalność tego społeczeństwa i ich niesamowitą duchowość. Niby autor nie namawia nas do wyjazdu w to odległe miejsce, a jednak zaszczepia w nas tę iskierkę. Kto wie, może kiedyś i ja tam zawitam? 

Myślę, że ta książka jest potrzebna i więcej osób powinno po nią sięgnąć. Dlaczego? Bo ukazuje, że można żyć inaczej. Przyzwyczajeni jesteśmy do ciągłej pogoni za czymkolwiek, sami chyba nawet nie wiemy za czym, i braku nawet sekundy spokoju. Zachodnia kultura jest też egocentryczna i introwertyczna. Wszystko chcemy robić sami, brać sami i nikogo do siebie nie dopuścić. Nastawienie Indusów jest całkowicie odmienne. 

Jeśli zaintrygował Was ten temat, bardzo polecam tę książkę. Niech nie zwiedzie Was jednak jej grubość - niby tylko 250 stron, ale trzeba oddać w zamian za wiedzę dużo czasu i uwagi. 

Tytuł: "Czerwone drogi Auroville. Wolontariat w Indiach i świat tamilskich wiosek"
Autor: Paweł Kowalczyk
Data wydania: 2014
Ocena: 6/10

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Sorus. 

5 komentarzy:

  1. Książka zdecydowanie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zainteresowałaś nas tą publikacją. Na pewno dużym urozmaiceniem są zdjęcia. Szkoda tylko, ze czcionka jest mała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z małą czcionką łatwo można się uporać ;)

      Usuń
  3. Mnie czcionka też początkowo zniechęcała, muszę przyznać. Miałam przez to trudności ze wciągnięciem się w lekturę. Ale Paweł Kowalczyk pisze tak płynnie i lekko, że ostatecznie nawet nie zwraca się uwagi na czcionkę. : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, łatwo wejść w tę historię ;) Na prawdę chciałabym kiedyś zawitać do Auroville :D

      Usuń