"I wiesz do jakich wniosków doszłam? Że jednak najlepszym zwierzakiem to byłby facet. Taki chłop to sam się na spacer wyprowadzi i można go zostawić w mieszkaniu z otwartym oknem. Niby o jedzenie też będzie krzyczał jak najzwyklejszy dachowiec, ale nie można mieć wszystkiego, prawda? Aaa, no i najważniejsze – nawet jeśli ucieknie, to przynajmniej nie będę miała wyrzutów sumienia, że sobie w życiu nie poradzi, a o takiego pieska to jednak trochę bym się martwiła."
Od zawsze miałam awersję to wszelkich historii romantycznych. Filmy spod szyldu "komedia romantyczna" omijam szeroki łukiem, podobnie z resztą jak książki. Gdyby Łukasz Wasilewski nie napisał do mnie z propozycją zrecenzowania jego debiutu, pewnie nawet nie zwróciłabym na tę książkę uwagi. Do tego wszystkiego jeszcze różowa (o zgrozo!) okładka. Tak, wiem, bardzo jestem kobieca. "Oddawaj różdżkę, Phong!" jednak przeczytałam i nie żałuję.
Poznajcie trzy całkowicie różne kobiety - Zosię - pełnoetatową pisarkę - Tatianę - wyzwoloną call girl - oraz Natalię - artystkę kochającą Batmana. Łączy je zdecydowanie więcej, niż mogą się spodziewać. Do życia każdej z nich niespodziewanie z butami wchodzi pewien tajemniczy Szatyn, który nieźle namiesza dziewczynom w głowie. Mężczyzna znajduje się w punkcie zwrotnym swojego życia i nie do końca sobie z tym radzi, ale w końcu od czego ma się oddanych przyjaciół?
Łukasz Wasilewski to człowiek-orkiestra, który żadnych wyzwań się nie boi. Tworzył remiksy, nagrywał muzykę do gier wideo, prowadzi popkulturową audyję w Radiu Kampus, z wykształcenia inżynier, ale woli realizować się jako copywriter. Teraz postanowił napisać coś swojego. Oprócz tego jest niesamowitym geekiem (za co masz u mnie plusa ;) ) oraz fanem Led Zeppelin (kolejny plus!).
Jak typowo filmowy gatunek sprawdził się na łamach książki? Powiem szczerze, że całkiem nieźle. Temat wojny damsko-męskiej to rzeka, która nigdy się nie wyczerpie. Tutaj ukazana została z dwóch perspektyw i o ile spojrzenie mieszkańców Marsa było zapewne dla autora prostym zadanie, o tyle obywatelki Wenus mogły sprawiać pewne problemy. Autor jednak sprostał temu zadaniu i niestety rozgryzł nasze kobiece myślenie.
Postacie są świetnie wykreowane, bardzo różne i charakterystyczne. Łatwo zapamiętać każdą z nich i nie giną one w tłumie. Najbardziej moją sympatię zaskarbiła sobie Natalia. Mam wrażenie, że dogadałabym się z tą miłośniczką komiksów.
Za zaletę należy też uznać wnikliwe opisy Warszawy. Bardzo plastyczne i oddziałujące na wyobraźnię czytelnika. Autor zna to miasto od podszewki i to widać. Byłam w stolicy raz i nie odnalazłam tego uroku, który niektórych tam przyciąga, jednak kilka miejsc w książce z chęcią bym zobaczyła.
Łukasz Wasilewski charakteryzuje się bardzo lekkim i przyjemnym stylem, którego wielu mogłoby mu pozazdrościć. Pisze swobodnie i prawdziwie. Dialogi wydają się bardziej naturalne, gdy wplecie się w nie trochę wulgaryzmów, anglicyzmów czy nawiązań z popkultury. Tak wygląda teraz mowa ludzi w wieku dwudziestu, trzydziestu lat. Za to ocena zdecydowanie o jedno oczko wyżej.
To co nie przypadło mi do gustu, to zakończenie. Typowo amerykańskie, ale też mało realne. Polowanie na sowy i tytułową różdżkę? Serio? Trochę dla mnie zbyt... po prostu zbyt. Nie przekonało mnie to, ale w końcu dotarliśmy do happy endu, a niesmak został jakoś zmyty i zastąpiony szczerym uśmiechem.
Nie do końca zrozumiałam także ideę Fundacji, która odgrywa ważny element historii. Wiem jaki jest jej cel, co robi i tak dalej, ale po co ludzie mieliby coś takiego robić?
"Oddawaj różdżkę, Phong!" to literatura typowo kobieca, najlepiej na plażę. Nie wymaga od czytelnika dużego skupienia, za to pozwala nam odciąć się od szarej rzeczywistości i daje chwilę relaksu. Zdecydowanie polecam, szczególnie fanom (fankom?) takich historii.
Tytuł: "Oddawaj różdżkę, Phong!"
Autor: Łukasz Wasilewski
Data wydania: 16 czerwca 2015
Ocena: 6/10
Za egzemplarz dziękuję autorowi - Łukaszowi Wasilewskiemu.
Wczoraj skończyłam czytać i przyznam szczerze pochłonęła mnie ta historia aczkolwiek historia z różdżka i sową mocna naciągana. Samo zakończenie no cóż... urok komedii romantycznych został zachowany. ;)
OdpowiedzUsuńNawet autor przyznaje, że zakończenie trochę absurdalne ;) Pozycja jednak ciekawa i cieszę się, ze mogłam po coś takiego sięgnąć ;)
UsuńJa się zakochałam w debiucie Wasilewskiego ;) taka bajkowo- romantyczna powieść była idealna na mojego kaca książkowego.
OdpowiedzUsuńSama się sobie trochę dziwię, ale czekam na kolejną książkę Łukasza ;)
UsuńCzytałam całkiem niedawno :) Lekka, przyjemna lektura, w sam raz na obecną porę roku :)
OdpowiedzUsuńNa plażę w sam raz :)
UsuńMam wyjątkową ochotę poznać tę książkę. Potrzebuję czegoś romantycznie zabawnego :) A mam wrażenie, że Pan Łukasz spełni moje oczekiwania :)
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę na zabawny romans - bierz bez zastanowienia! :D
UsuńŚrednio czujemy się zainteresowane tym tytułem. Wolimy innego typu lektury.
OdpowiedzUsuńGatunek rzeczywiście specyficzny, ale może warto dać szansę czemuś zgoła odmiennemu? ;)
UsuńKsiążka otrzymana bezpośrednio od autora to z pewnością coś niesamowitego :). Chociaż i temat i wygląd nie zachęcają mnie do zakupu :)
OdpowiedzUsuńhttp://zapomnianypokoj.blogspot.com/
Tak, kiedy autor obdarza mnie zaufaniem, moje ego leciutko rośnie ;) Myślę, że większość Panów ominie tę pozycję może nie szerokim, ale ciągle łukiem ;)
UsuńNawet okładka niczym zza oceanu :D
OdpowiedzUsuńhttp://nataliarecenzujee.blogspot.com/
Amerykanie zrobiliby z tego pewnie całkiem niezły film ;D
UsuńPodoba mi sie sposob w jaki piszesz recenzje - nie jest to takie ''spuszczanie sie'' nad dana ksiazka, bo tak wypada, tylko rzetelna praca. Pokazujesz plusy i minusy tytulu. Fajnie sie to czyta i zaciekawiasz mnie za kazdym razem!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
Nawet nie wiem, co powiedzieć. Dziękuję, to na pewno. Dobrze się czyta takie opinie, bo wiesz, że ktoś na prawdę docenia twoją pracę i daje ci kopa, by robić to dalej. Dzięki jeszcze raz :D
Usuń