29.07.2014

Zdarza się, czyli "Rzeźnia numer pięć" Kurta Vonneguta

Tytuł: "Rzeźnia numer pięć, czyli Krucjata dziecięca, czyli Obowiązkowy taniec ze śmiercią"
Tytuł oryginału: "Slaughterhouse-Five, or The Children's Crusade: A Duty-Dance with Death"
Autor: Kurt Vonnegut
Data pierwszego wydania:
1969
Data mojego wydania:
2011
Wydawnictwo:
Albatros
Ocena:
8/10
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym pogodził się z tym, czego zmienić nie mogę, odwagę, abym zmieniał to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafił odróżnić jedno od drugiego. "
Kurt Vonnegut to jeden z bardziej uznanych amerykańskich autorów. Największą sławę przyniosła mu właśnie "Rzeźnia numer pięć", która w sposób groteskowy, a momentami wręcz absurdalny ukazuje bombardowanie Drezna w czasie II wojny światowej, które autor sam przeżył. W czasie wydania powieści wydarzenie to nie było znane ogółowi społeczeństwa, przez co Vonnegut sprowokował do dyskusji i poszerzania wiedzy na ten temat.



"Rzeźnia numer pięć" to historia Billy'ego Pilgrima , amerykańskiego żołnierza schwytanego przez Niemców podczas ofensywy w Ardenach w 1944 roku. Trafia on do obozu jenieckiego, a następnie zostaje przeniesiony do Drezna, gdzie jest przetrzymywany w tytułowej rzeźni. Wraz z niewielką grupką więźniów i żołnierzy ukrywa się w czasie bombardowania w podziemnej chłodni. Jako jeden z nielicznych przeżywa atak. Książka to tak naprawdę spisane wojenne doświadczenia autora, o czym dowiadujemy się niemal że wprost w pierwszym rozdziale. Mnogość przeżyć zmusiła pisarza do zaskakującej fragmentaryczności. Mieszając fikcję z wydarzeniami historycznymi opowiedział historię absurdalną, szokującą, a przy tym wszystkim bardzo prawdziwą. Wszystko dopracowane jest w najdrobniejszym szczególe. Nie dziwi przez to fakt, że stworzenie tego dzieła zajęło przeszło dwadzieścia lat!

Najbardziej w tej powieści uderzał mnie motyw nieuchronności śmierci i wręcz obojętne podejście głównego bohatera do niej. Każda, nawet największa tragedia zakończona była dwoma prostymi słowami - "Zdarza się". Dzięki temu każdy bohater traktowany jest tak samo. Interesujące jest także stwierdzenie jakoby dana osoba martwa w tym konkretnym momencie, można ją przecież zobaczyć w każdym innym momencie jej życia.

Wspominałam już wcześniej o ciekawym połączeniu fantastyki z okrutną historią wojny. Czytając dowiadujemy się, że główny bohater, Billy, zostaje porwany przez kosmitów z planety Tralfamadoria. To oni uczą mężczyznę, że wszystkie chwile istnieją równocześnie i nikt ani nic nie ma na nie wpływu. Wypierają w ten sposób jakąkolwiek słuszność koncepcji wolnej woli. Po spotkaniu z nimi Billy staje się człowiekiem "wypadającym z czasu", znajdującym się jednocześnie we wszystkich momentach swojego życia. Potrafi on nawet zobaczyć moment swojej śmierci. Te skoki w czasie zdarzają się spontanicznie i wprowadzają pewien chaos. Elementy te ułożone chronologicznie ukazują nam całe życie bohatera.

Powieść wielokrotnie zostawała poddawana cenzurze i do tej por wywołuje wiele kontrowersji. Trafiła nawet na sześćdziesiąte siódme miejsce na liście stu najczęściej kwestionowanych książek 1990-2000. Gdy w 2011 roku została oficjalnie przekreślona przez Republic High School w Missouri, Biblioteka Pamięci Kurta Vonneguta wysłała tamtejszym uczniom 150 darmowych kopii powieści.

"Rzeźnia numer pięć" to jedna z bardziej wymagających książek jakie przeczytałam w ostatnim czasie. Niewątpliwie dobra i niewątpliwie godna polecenia, jednak tylko dojrzałym czytelnikom. Myślę, że nie każdy młody człowiek zrozumiałby przekaz. Ja sama na pewno wielu rzeczy nie zauważyłam, przez co z chęcią sięgnę po tą pozycję za kilka lat. Ciekawe jakie wtedy wywrze na mnie wrażenie.

Jestem osobą, której cięższa muzyka w duszy gra, dlatego muszę wręcz wspomnieć w tym momencie o polskim zespole Hunter i piosence "Rzeźnia nr6" płyty "Królestwo". "Marsz! Naprzód marsz! Przerobimy wasze życie w farsz!" śpiewa Drak. I choć bardziej nawiązuje ona do piosenki "Wojenko, wojenko" niż do dzieła Vonneguta, to właśnie ona skłoniła mnie do tej lektury. Zapraszam do przesłuchania :)


3 komentarze:

  1. Uważam tę książkę za jedną z lepszych, jakie czytałam.
    Jeśli jesteś ciekawa, zapraszam do mnie na jej recenzję:
    http://notreportefeuille.blogspot.com/2014/05/rzeznia-numer-5-czyli-krucjata.html

    A Huntera wprost uwielbiam, jest to mój ulubiony polski zespół. Już 2 razy miałam okazję jechać ze znajomymi na koncert, niestety w obu przypadkach nie mogłam, przez co rwę sobie włosy z głowy :c
    Fajnie wiedzieć, że jest więcej osób, które Hunter zainspirował do przeczytania tej książki :)
    \m/

    OdpowiedzUsuń
  2. Obecnie czytam "Kocią kołyskę" - mocna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Doskonała recenzja! Uważam, że takie książki są potrzebne. Często kwestionowane pobudzają do dyskusji. "Rzeźni..." nie znałem, ale postaram się to nadrobić. Koniecznie!

    OdpowiedzUsuń