6.04.2015

Muzyczny poniedziałek: Irlandczyk, który (nie)chadza do kościoła - Hozier i debiutancki album.

Wykonawca: Hozier
Tytuł: "Hozier"
Premiera: 19 wrześnie 2014
Gatunek: soul, indie folk, indie rock
Ocena: 8/10

"No masters or kings when the ritual begins. There is no sweeter innocence than our gentle sin in the madness and soil of that sad earthly scene"

[tł. "Żadnych Mistrzów lub Królów, gdy zaczyna się Rytuał. Nie ma żadnej słodszej niewinności niż nasz delikatny grzech w szaleństwie i w glebie tej smutnej ziemskiej sceny."


Andrew Hozier-Byrne szturmem wdarł się na listy przebojów dzięki wydanemu w 2013 roku singlowi „Take Me to Church”. Wymowny i kontrowersyjny klip także nie mógł przejść bez echa. I tak ten zaledwie 25-letni irlandczyk na stałe zagościł na wielu playlistach. 

Hozier od młodych lat wykazywał zainteresowanie muzyką, a swój talent zapewne odziedziczył po ojcu – muzyku bluesowym. By nagrać swoje pierwsze demo dla wytwórni Universal Music przerwał studia. W latach 2008-2012 działał w chórze Anuna, gdzie pod koniec miał szansę wykazać się jako solista. 

Album, o jakże wyszukanym tytule „Hozier”, ujrzał światło dzienne we wrześniu 2014 roku. Delikatne melodie w stylu indie z soulowymi wpływami pięknie uzupełniają się ze spokojnym wokalem. Od pierwszych nut otacza nas niesamowita, przepełniona emocjami atmosfera. 




„Take Me to Church” zapewne każdy z Was miał okazję usłyszeć. Piosenka jest piękna i nie ma co na ten temat dywagować. Wsłuchują się w tekst łatwo dostrzec wielki talent pisarski jaki Andrew niewątpliwie też posiada. Całość jest jedną wielką metaforą, a teledysk tylko to potwierdza, poruszając problem homofobii i przemocy wobec homoseksualistów. W wywiadzie dla „New York” wokalista stwierdził: 

„seksualność, orientacja seksualna – niezależnie od orientacji – jest po prostu naturalna. Uprawianie seksu jest jedną z najbardziej ludzkich rzeczy. Ale organizacje takie jak Kościół (...) podważają ludzkość, z powodzeniem ucząc tego, by wstydzić się swojej orientacji seksualnej – że to grzech, że to jest sprzeciw wobec Boga. Piosenka jest o uznawaniu samego siebie oraz odzyskiwaniu swojego człowieczeństwa poprzez akt miłości”.

Prywatnie popieram, ale nie jesteśmy tutaj by dywagować na takie tematy. 

Drugi utwór, opowiadający o aniele seksu i kodeinowej sceny [określenie „small death”, czyli „mała śmierć” jest zapożyczeniem z francuskiego i oznacza zaspokojenie seksualne] również skradła moje serce. Spokojny początek ładnie przyspiesza na refrenie nadając rytm, przy którym od razu nóżka tupie. Soulowo-gospelowy klimat i piękny tekst [znowu!] są wielkim atutem. 



Było o małej śmierci, teraz o małych miłostkach, najlepiej codziennie ktoś inny. I tak mamy kolejny całkiem niezły kawałek - „Someone New”. Jako że zbliża się kolejny sezon „Gry o Tron” warto nadmienić, że w teledysku występuje Natalie Dormer znana z roli Margaery Tyrell. 

Album „Hozier” jest typowym dobrym debiutem, ze wszystkimi wadami i zaletami. Czuć tu bluesowe i soulowe wpływy, które kocham. Wszystko jest autentyczne i prosto z serce. Ten „chłopiec z gitarą” chce to robić i robi to dobrze. Hozier jednak ciągle eksperymentuje i szuka swojej stylistyki. Mamy chóralne wstawki w „Seated” czy ciężki, czarny blues w „To Be Alone”. Te kawałki są akurat świetne, ale w czasie tej godzinnej przygody napotkamy kilka dołów – numerów po prostu przeciętnych, typowych dla dzisiejszej muzyki. 



Irlandia dała światu wielu wspaniałych muzyków. Bono, Van Morrison, Sinéad O’Connor... Teraz czas na młodsze pokolenie. I choć Hozier jest artystą nieukształtowanym, czuć w nim pewną dojrzałość, której brak nawet niektórym muzycznym weteranom. Wszystko to zmierza w bardzo dobrym kierunku i myślę, że ten facet jeszcze nas zaskoczy. 

3 komentarze:

  1. Pokochałam Hoziera po "Take me to church"
    Plus zostałaś nominawany do Tagu Ksiazkowego. Wpadnij do mnie i zobacz co i jak. :3
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz całkowitą rację. Osobno jego kawałki robią kolosalne wrażenie. Jednak przy przesłuchaniu całej płyty czasem łapie człowieka znużenie. Mimo to uwielbiam go słuchać, ma taką piękną wrażliwość w głosie. Przy tak młodym człowieku to naprawdę rzadko spotykane :)

    OdpowiedzUsuń
  3. http://apteka-literacka.blogspot.com/2015/04/ksiazkowy-tag.html
    Zapraszam do zabawy :)

    OdpowiedzUsuń