11.11.2014

"Hair" w teatrze Capitol

Tytuł: „Hair”
Tytuł oryginału:“Hair: The American Tribal Love-Rock Musical”
Gatunek: musical
Data premiery: 17 października 1967 r.
Data przedstawienia: 7 listopada 2014 r.
Miejsce: Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu
Reżyseria: Konrad Imiela
Ocena: 8/10


"O, powiedz, widzisz moje oczy? Jeśli tak, to moje włosy są za krótkie!" [oryg. "Oh, say, can you see my eyes? If you can then my hair's too short"]

„Hair” to historia grupy młodych ludzi żyjących w hippisowskiej komunie w jednej z dzielnic Nowego Jorku. Ich liderem jest Claude, który jednocześnie ma najwięcej wątpliwości związanych z ich postępowaniem. Gdy wszyscy jego przyjaciele palą karty powołania do wojska wykrzykując pacyfistyczne hasła, on wybiera inną drogę. Jedzie do Wietnamu po pewną śmierć.

Ta hippisowska trupa to nie tylko Claude. To także jego przyjaciel Berger, zakochana w liderze ciężarna Jeannie, aktywistka Sheila, biseksualny Woof... i wiele więcej. A każdy z nich chce zmienić świat na lepsze i być wolnym, wykrzykując hasła wolnej miłości i pokoju.

Capitol ukazał tę sztukę w trochę inny, jednak ciągle dość kontrowersyjny sposób. Całe przedstawienie zaczęło się na długo przed ostatnim dzwonkiem. Wchodząc, witał nas personel teatru idealnie ucharakteryzowany na hippie. Wchodząc na widownie dostrzec można było biegających i skaczących między rzędami aktorów, którzy bez oporów rozmawiali i witali się z widzami przekazując pozytywną energię i wprowadzając nas w hippisowki klimat. Byłam tym zachwycona! I nawet nie wiadomo kiedy zaczęło się całe widowisko.

Piosenka "Aquarius" z adaptacji filmowej Miloša Formana

Spektakl Capitolu był bardzo rozbudowany, a reżyseria była na najwyższym poziomie. Tak samo jak gra aktorska. Na scenie można było dostrzec sceny nawiązujące do wojny i przemocy na froncie i nie tylko, barwne stroje, wspaniałą scenografię, a muzyka na żywo dopełniała jeszcze całość obrazu.

Największy szok wywołała przejmująca scena nagości, która nieprzerwanie od dnia premiery, wywoływała mieszane uczucia u publiczności. I nie ma co się temu dziwić. Nie codziennie staje przed nami całkiem spora grupa młodych ludzi kompletnie nago. Mnie ona zaintrygowała. W końcu nagość była istotnym elementem hippisowkiej subkultury. Symbolizowała odrzucenie represji oraz otwartość i duchowość tych ludzi. Ciało było dla nich darem, a nie nieczystym źródłem grzechu.

Finałowa scena, gdzie wisienką na tym kolorowym torcie było piosenka „Let the Sunshine in”, aktorzy zaprosili na scenę publiczność, zarówno z parteru jak i z piętra, byśmy razem z nimi śpiewali, tańczyli i wpuścili światło słoneczne.

"Let the Sunshine In" z tej samej adaptacji 

Zobaczcie „Hair”, jeśli będziecie mieli możliwość, a jeśli nie – obejrzyjcie film. Ja z tego miejsca chcę pogratulować i podziękować ekipie Teatru Capitol za wspaniale spędzony wieczór. Już nie mogę się doczekać kolejne wizyty u Was! :)

1 komentarz:

  1. Ja nie lubię chodzić do teatru, więc obejrzę film. ;) Wydaje mi się, że może to być ciekawy film, patrząc na twój opis. :)

    http://naszedziwnesny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń