Tytuł oryginału: "A Storm of Swords, vol. I: Steel and Snow"
Cykl: "Pieśń Lodu i Ognia "
Autor: George R. R. Martin
Data premiery: 2007
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ocena: 7/10
"Noc jest ciemna i pełna strachów, a dzień jasny, piękny i pełen nadziei. Jedno jest czarne, a drugie białe. Istnieją lód i ogień. Nienawiść i miłość. Gorycz i słodycz. Pierwiastek męski i żeński. Ból i przyjemność. Zima i lato. Dobro i zło. [...] Śmierć i życie. Wszędzie napotkasz przeciwieństwa. Wszędzie toczy się wojna."Siedem królestw rozdarła krwawa wojna, a zima zbliża się niczym rozwścieczona bestia. Ludzie z Nocnej Straży przygotowują się na spotkanie z wielkim chłodem i żywymi trupami, które mu towarzyszą. Do inwazji na północ, której świeżo wykutą koronę nosi Robb Stark, szykuje się jednak horda głodnych, dzikich ludzi władających magią nawiedzanego pustkowia. Siostry Robba zaginęły, nie żyją albo w każdej chwili mogą zginąć na rozkaz króla Joffreya z rodu Lannisterów. A za morzem ostatnia z Targaryenów wychowuje smoki, które wykluły się na pogrzebowym stosie jej męża, gotowa pomścić śmierć ojca, ostatniego ze smoczych królów zasiadających na Żelaznym Tronie.
Tak na prawdę, by ocenić tę książkę, wystarczy tylko jedno zdanie - George Martin nigdy nie zawodzi! Ale na pojedynczej frazie nie zakończę, nie martwcie się. "Nawałnica mieczy", trzeci tom sagi „Pieśń lodu i ognia", to najobszerniejsza powieść tej serii, dlatego została podzielona na dwie części. "Stal i Śnieg" pokazuje losy bohaterów rozgrywające się równolegle do bitwy nad Czarnym Nurtem, do jakiej doszło w Starciu królów, oraz przedstawia wydarzenia, które nastąpiły niedługo po niej. Muszę przyznać, że jestem pełna podziwu dla autora. Stworzył on nowy świat, który, choć fantastyczny, wydaje się prawdziwy. Wszystko jest dopracowane w najmniejszym szczególe, każde wydarzenie się ze sobą łączy, a każda akcja wywołuje reakcję. Momentami miałam wrażenie, że to bardzo osobliwa kronika średniowieczna, a nie powieść. I jest to jak najbardziej na plus. Pomijając fakt, że Martin znany jest jako psychopatyczny morderca, odznacza się także niesamowitą wyobraźnią, której wielu pisarzy, jak i takich szarych człowieczków jak ja, może tylko pozazdrościć.
To co najbardziej podoba mi się w PLiO to, że bohaterowie nigdy nie są albo biali, albo czarni, jak to się zdarza w książkach fantasy. Nigdy nie ma pewności, że nasz faworyt przeżyje (prawdopodobnie nie). Do tego wszystkiego postacie są bardzo dynamiczne i przez to co chwilę zmieniam swój ulubiony ród. Ci których uwielbiałam, są teraz znienawidzeni i na odwrót.
Nie liczcie tutaj na łatwą i przyjemną lekturę. Akcja leci po bandzie jak tylko się da i rozwija się w jednym z najbardziej okrutnych kierunków. Nikt nie może spać spokojnie i czuć się bezpiecznie. A o szczęściu nie mam nawet mowy! Zaczynasz odzyskiwać nadzieję? Zmusimy Cię byś wzięła ślub z największym pośmiewiskiem królestwa! Zakochałeś się? Zostawisz ją dla ludzi, za którymi nawet specjalnie nie przepadasz. Jesteś najlepszym rycerzem? Odetniemy Ci rękę. I tak dalej, i tak dalej.... A dlaczego? Bo tak sobie wymyślił prawdopodobnie niezrównoważony psychicznie facet o instynkcie mordercy.
W stylu Martina jest coś takiego, że za każdym razem próbuje nas wprowadzić w fabułę i w moment w historii w jakim znajduje się Westeros. To byłoby dobre, jakby ktoś miał długie przerwy w czytaniu kolejnych tomów. Jednak gdy ktoś pochłania od razu jedną część po drugiej, lub ogląda serial, to nuży. Każdy bohater, który jest tzw. POV [z ich perspektywy poznajemy całą akcję], jest bardzo dokładnie umówiony. W skrócie - lanie wody na potęgę. Ale na szczęście mordęga nie trwa długo i fabuła zaczyna galopować w zatrważającym tempie.
Innymi słowy, Ci, którzy czytali już wcześniejsze tomy, na pewno się nie zawiodą. Natomiast osoby, które jeszcze z "Pieśnią Lodu i Ognia" nie zapoznali się, muszą to koniecznie nadrobić :)
W stylu Martina jest coś takiego, że za każdym razem próbuje nas wprowadzić w fabułę i w moment w historii w jakim znajduje się Westeros. To byłoby dobre, jakby ktoś miał długie przerwy w czytaniu kolejnych tomów. Jednak gdy ktoś pochłania od razu jedną część po drugiej, lub ogląda serial, to nuży. Każdy bohater, który jest tzw. POV [z ich perspektywy poznajemy całą akcję], jest bardzo dokładnie umówiony. W skrócie - lanie wody na potęgę. Ale na szczęście mordęga nie trwa długo i fabuła zaczyna galopować w zatrważającym tempie.
Innymi słowy, Ci, którzy czytali już wcześniejsze tomy, na pewno się nie zawiodą. Natomiast osoby, które jeszcze z "Pieśnią Lodu i Ognia" nie zapoznali się, muszą to koniecznie nadrobić :)
Utknęłam na "Grze o Tron"...
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie sięgnęłam po 1. część, ale boję się, że tak jak Aga utknę na Grze o tron. Nie lubię się rozczarowywać, sięgając po książki, które wszyscy wychwalają ;<
OdpowiedzUsuń