Tytuł: „Śmierć w Breslau”
Cykl: Eberhard Mock tom 1
Autor: Marek Krajewski
Rok wydania: 2010
Wydawnictwo: Znak
Ocena: 6/10
Książka, która stworzyła Mocka! Wrocław, maj 1933 roku. W Breslau (a właściwie we Wrocławiu) dochodzi do wstrząsającej zbrodni. Zmasakrowane ciała dwóch kobiet (w tym córki barona von der Maltena) wśród stada skorpionów i tajemniczy, niezrozumiały napis na ścianie. Do tego dodajmy jeszcze grupę jazydów i rytualny mord. Idealna sprawa dla Eberharda Mocka.
W mieście gdzie rządzi przemoc i korupcja, a wysoko postawieni oddają się hazardowi i rozpuście szerząc degenerację, nikt nie może się czuć bezpiecznie. I gdy wszędzie szerzy się doktryna hitlerowska, pewien komisarz oddaje się dość nietypowej rozrywce – gry w szachy z paniami lekkich obyczajów. Oczywiście według specjalnych zasad. :) Nasz detektyw zresztą nie tylko wtedy gra według własnych zasad. Na każdego ma tak zwanego „haka” i zrobi wszystko by zdobyć odpowiednie informacje.
Krajewski świetnie połączył mroczny kryminał z polityką okresu międzywojennego – dochodzących do władzy nazistów i wpływowych agentów Abwery i SS. Zauważamy także pełną degenerację społeczeństwa tamtego okresu. Korupcje, burdele, brudne interesy i układy były na porządku dziennym i nikogo nie dziwiły. Bohaterowie są tacy, jakich lubię – nieidealni. Mock jest typowym karierowiczem chcącym chronić tylko swoją posadę, natomiast Anwaldt (jego pomocnik) ma różnorodne problemy psychiczne. Mimo to budzą sympatię i fascynują. I te opisy Wrocławia! Cudowne. Ciekawym pomysłem jest także zamieszczenie słowniczka, w którym znajdziemy teraźniejsze nazwy ulic i placów. Tak moi rodzice odkryli, że część ich wydziału historii znajdowała się w gabinecie Mocka. Myślę, że każdy związany z tym miastem znalazłby tutaj kilka takich perełek.
Mimo tylu zalet czytałam tą książkę bardzo długo. Momentami język jest zbyt suchy, jakby się czytało akta policyjne czy coś w tym stylu. Nie mogłam się przez to „wgryźć” w temat. Jednak gdy to już nastąpiło... minęły dwa dni, a ja ją skończyłam. Cierpliwości, a z każdą stroną jest co raz lepiej.
Książka dobra. Dobra na tyle, że planuje sięgnąć po kolejne z tej serii. Czuć ten retro klimat. Wspaniałym pomysłem byłoby stworzenie filmu, albo serialu na podstawie. Miałoby to wielki potencjał. Ma wszystko co dobry kryminał powinien mieć – mrok, tajemnicę, intrygi, humor... Tak, momentami jest zabawna. Pamiętam moment, w którym jeden z bohaterów czekał na pociąg w Polsce, który spóźnił się 2 minuty. I, jako Niemiec, nie mógł zrozumieć dlaczego tak się dzieje i zasugerował, że w takim kraju nie może być dobrze. Bardzo mnie ta subtelna aluzja autora rozbawiła. Z zasady sięgam po wszystko, co ma w tytule „Wrocław” i na szczęście tym razem się nie zawiodłam. Nie jest to piękna powieść, lekka tym bardziej, ale może właśnie o to chodzi? Polecam i to jak najbardziej! :)
Wydaje się nawet ciekawa, ale jak na razie mma deficyt czasu, więc nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńJa sie pytam gdzie mój mail z piwiadomieniem? XD
OdpowiedzUsuńDobra, nie ważne XD książkaeydaje sie być ciekawa. Ogólnie to lubie właśnie ten okres czasu, w jakim toczy sie akcja książki :D chętnie ją przeczytam :D
Przepraszam, przepraszam i obiecuję poprawę :P
UsuńTo ja Ci już maila nie będe wysyłać, tylko tu powiem, że u mnie nowy rozdział XD
UsuńEch, nie przepadam za kryminałami. Kiedyś próbowałam przeczytać jeden, akurat o moim mieście, Poznaniu i nie dałam rady. Chociaż opis "Śmierci w Breslau" jest jak najbardziej zachęcający...
OdpowiedzUsuńblondynetki1.blogspot.com
Połączenie kryminału, wątku szpiegowskiego i dwudziestolecia brzmi naprawdę interesująco. Mam jakąś słabość do tego okresu. Książka trafia na ogromną listę "w wolnym czasie".
OdpowiedzUsuń