20.06.2014

"Małe zbrodnie małżeńskie" - Eric-Emmalnuel Schmitt

Tytuł: „Małe zbrodnie małżeńskie”
Tytuł oryginału: „Petit crimes conjugaux”
Autor: Eric-Emmenuel Schmitt
Rok wydania: 2005
Wydawnictwo: Znak
Ocena: 7/10

„Kiedy widzicie kobietę i mężczyznę w urzędzie stanu cywilnego, zastanówcie się, które z nich stanie się mordercą”


„Małe zbrodnie małżeńskie” ukazuje historię dwojga niegdyś kochających się ludzi. Jednak co zostało po 15-latach miłości. Czy jest ona tak naprawdę nieśmiertelna i nawet czas nie jest w stanie jej ugasić? Czego dowie się o sobie mąż, który w niefortunnych okolicznościach stracił pamięć? Jak widzi go jego żona? A kiedy wszystkie brudy wyjdą na światło dzienne, nikt nie wie, jak się zachować. 


Jest to już druga książka Schmitta, po którą miałam przyjemność sięgnąć. Po tym, jakie wrażenie wywarł i ile emocji wywołał u mnie „Oscar i pani Róża”, gdy tylko zobaczyłam „Małe zbrodnie...” na promocji w ZNAKowskim sklepie, wrzuciłam do koszyka. Dzisiaj, jak tylko odebrałam przesyłkę, zabrałam się za czytanie. Była to najprzyjemniej spędzona przeze mnie godzina w ostatnim czasie. Tak, tylko godzina, bo książka liczy sobie niecałe 100 stron. Wbrew pozorom tyle właśnie wystarczy. Historia Lisy i Gillesa, bo tak się nazywają bohaterowie, jest tak bardzo prawdziwa. Może i wyolbrzymiona, ale ciągle. Ile znamy wokół siebie długoletnich małżeństw, która żyją obok siebie, nie zwracając uwagi na to drugie i praktycznie go nie znając? I choć ta sytuacja niszczy ich, oni w jakiś sposób się kochają i zawsze będą razem. Na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie, tak jak sobie niegdyś przysięgali.

Nie bez powodu z tyłu na okładce możemy przeczytać „napisał dramat, który czyta się jak najbardziej wciągającą powieść”. Jest to całkowita prawda. Nie lubię czytać dramatów, jest to forma, która w żaden sposób nigdy do mnie nie dotarła. Według mnie ogląda się je na scenie, a czytać powinni jedynie aktorzy i cała teatralna ekipa. Jednak ta książka.... to tak naprawdę dialog przerywany od czasu do czasu didaskaliami. 

Fascynuje mnie sposób w jaki Schmitt postrzega świat. Prostota i bezpośredniość. Przez to jego powieści są tak wyjątkowe. Pozycja warta przeczytania. Jestem ciekawa jak oceni ją moja mama, której staż małżeński to już 19 lat ;) Ja zaś będę polować na jakiś spektakl z Teatrze Polskim. 

1 komentarz:

  1. Stracił pamięć? Ciekawe. :D
    Zaciekawił mnie sam tytuł tejże książki. Fajnie by było, gdybym znalazła ją w swojej bibliotece!
    Pozdrawiam.
    Nowy rozdział! :3
    http://przysiega-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń