Tytuł oryginału: "Eeny Meeny"
Autor: M.J. Arlidge
Data wydania: 4 marca 2015
Ocena: 7/10
"Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie zazna spokoju ten, kto przeleje krew najbliższych."
Witaj w świecie, w którym najbliższa Ci osoba staje się Twoim wrogiem, a każda podjęta decyzja może być ostatnią w życiu. W świecie, w którym łzy szczęścia mieszają się z zapachem krwi, a psychopatyczny morderca zmusza Cię do najtrudniejszego wyboru: zabić.... czy zostać zabitym? Myślisz, że wiesz, jaką podjąć decyzję? Pomyśl jeszcze raz....
Czy byłbyś zdolny zabić, gdyby zależało od tego twoje życie? Jak daleko możesz się posunąć w tak ekstremalnej sytuacji? Takie pytania trapią ofiary seryjnej morderczyni z Southampton, nad której sprawą pracuje inspektor Helen Grace. Jest to kobieta twarda, nieugięta, która od lat próbuje uporać się z okropną traumą. W tym wszystkim dąży niejako do autodestrukcji odnajdując w bólu jedyne ukojenie. Helen jest postacią tak bardzo prawdziwą i tak niesamowicie charakterystyczną, że na pewno długo o niej nie zapomnę.
"Ene, due, śmierć" to debiut literacki M.J. Arlidge'a, który na co dzień pełni funkcję producenta w stacji BBC. Prawdopodobnie te dwie sfery jego życia zostaną niedługo połączone i ujrzymy Helen Grace na ekranie.
Wielki plus za konstrukcję utworu. Krótkie, zaledwie kilkustronicowe rozdziały, nadają akcji niesamowitego tempa. Momentami historia biegnie na łeb na szyję. Nie oznacza to, że idzie się w tym wszystkim pogubić. Zamysł jest stosunkowo prosty, nie napotykamy wielu wątków pobocznych. Całość mimo wszystko skupiona jest na motywie morderstwa, a pozostałe części to tylko taki smaczek, który ma nam pomóc lepiej poznać naszą bohaterkę.
Intryga zrodzona w głowie Arlidge'a jest bardzo ciekawa, ale... Tak, pojawiło się to niechlubne "ale". Same morderstwa są dość schematyczne. Kobieta porywa dwie osoby i zamyka w pomieszczeniu bez wyjścia. Jedyne co mają to pistolet z jedną kulą. By przeżyć jedno musi zabić drugie, co ostatecznie się dzieje, mimo początkowej walki moralności z instynktem przetrwania. W "celi" znajduje się jeszcze telefon komórkowy, zablokowany, z którego można jedynie odczytać wiadomość od porywaczki. I tutaj na interesującą rzecz zwrócił Janek z Tramwaju nr 4. Nawet z zablokowanego telefonu bez karty SIM da się zadzwonić na numery alarmowe, czego autor nie uwzględnił. A może te brytyjskie działają inaczej?
Ten kryminał czytało mi się bardzo dobrze. Autor, może dzięki pracy w telewizji, uniknął dłużyzn, których to nie cierpię, skupiając się na wartkiej akcji. Język jest obrazowy, a momentami niesamowicie bezpośredni, co tylko potęgowało odczucia i rozbudzało moją wyobraźnię. Zakończenie, choć ciekawe, nie zaskoczyło mnie mocno. Niestety z tym gatunkiem jest tak, że rzadko czyta się dwa razy. Z pewnością jednak sięgnę po kolejny tom - "Powiedz panno gdzie ty śpisz" - którego premiera już we wrześniu. Trzy rozdziały zamieszczone jako dodatek na końcu tylko rozbudziły moją ciekawość.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.
Już od jakiegoś czasu marzy mi się przeczytanie tej książki. Na pewno w najbliższym czasie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
addictedtobooks.blog.pl
Muszę ją mieć w swojej biblioteczce :)
OdpowiedzUsuń