28.04.2015

Wesele, egzekucja i "Wielki Wróbel", czyli trzeci odcinek piątek sezonu "Gry o Tron"

"Gra o Tron” jest z nami już trzy tygodnie i utwierdzam się w przekonaniu, że będzie to najsłabszy jak do tej pory sezon. Niby dzieje się dużo, a tak naprawdę nic. Akcja toczy się powoli, a w tym wszystkim brak emocji i zaskoczeń, z których słynie proza Georga R.R. Martina. 

„High Sparrow” (czy tylko mi się to kojarzy z „Piratami z Karaibów” i Jackiem Sparrowem?) to odcinek, który coś tam ciekawego nam pokazuje. Trochę tego, trochę tamtego. Po trzech odcinkach można przypuszczać, że cały sezon skupiać się będzie głównie na pięciu wątkach: Mur, Arya, Sansa, Daenery i Królewska Przystań. Choć jeszcze wiele może się zmienić. 

W tym odcinku mieliśmy kolejne wesele. Młodszy Lannister nie miał jednak tak hucznej ceremonii jak psychopatyczny Joffrey. Jestem ciekawa czy słowa „do trzech razy sztuka okażą się prawdziwe” i tym razem Margaery uda się być żoną trochę dłużej. Właśnie, Westeros ma nową królową, a Cersei poszła w odstawkę. Te dwie kobiety są jednak damami i odnoszą się do siebie z nakazanymi uprzejmościami, pod którymi kryje się jednak ich żmijowatość. 

Zaprezentowana została nowa postać, która prawdopodobnie odegra ważną rolę w Królewskiej Przystani. Tytułowy High Sparrow to taka dobra duszyczka, która wszystko oddaje biednym. Wydaje się być też mężczyzną o dużej wiedzy i doświadczeniu. Ciekawe jakie plany wobec niego ma Cersei. 


Pogłaskaj karła po głowie, a będziesz miał szczęście. Makes sense. 

Pozostając jeszcze przy Lannisterach, pojawił się też Tyrion i to na dłużej niż poprzednio. Okazało się, że za morzem także czczony jest Czerwony Bóg, jednak jego wysłannikiem nie jest Stannis, a Daenerys. Ciekawie, ciekawie.... Do tego nasz ukochany Krasnal został porwany przez Lorda Friendzone - Joraha Mormonta, który chyba chce się wkupić w łaski Cersei i wrócić na dobre do Westeros. 

Z tego wszystkiego najbardziej i tak intryguje mnie historia Aryi. Ludzie Bez Twarzy to coś całkiem nowego, tajemniczego, o czym było wspomniane trochę, ale bez przesady. No i wspaniały Jaqen H'ghar. Starkówna musi podjąć bardzo poważne decyzje, które niekoniecznie pasują do tak młodej osoby, wręcz jeszcze dziecka. W Domu Czerni i Bieli spotkać możemy jeszcze jedną przedstawicielkę płci pięknej, która za naszą bohaterką za bardzo nie przepada. Nie wiem, czy wiecie, ale była opcja, żeby w tę rolę wcieliła się nasza rodaczka – Agata Trzebuchowska znana z filmu „Ida”. 

Teoria, że tych dwóch to jedna osoba, zaczyna być co raz bardziej wiarygodna. 

Nie znam drugiej osoby, która by miała tak wielkiego pecha do przyszłych małżonków. Po sadystycznym Lannisterze i inteligentnym, acz odrażającym Krasnalu przyszła kolej na bękarciego Boltona, który jest równie porąbany jak ostatni władca Siedmiu Królestw. On obdziera ludzi ze skóry! Odciął Theonowi dość istotną część ciała! Jest brzydki! I wygląda jakby jego jedynym celem w życiu było wymordować jak największą liczbę ludzi. Nowy kandydat do nagrody dla najbardziej psychopatycznej, sadystycznej i znienawidzonej postaci w GoT. Do tego wszystkiego to Boltonowie wymordowali Starków i zajęli Winterfell. Aż mi się jej szkoda zrobiło... 


No na pewno...

Na koniec zostawiłam najlepsze. Mur i Jon Snow, który musi się bardzo postarać, by zdobyć szacunek braci. Dorasta i przyjmuje na siebie ogromną odpowiedzialność. Po egzekucji Janosa Slynta widać, że zamierza rządzić na Murze twardą ręką. Czasy są ciężkie, a zimna nadchodzi. Samo ścięcie członka Nocnej Straży nasunęło mi obraz z pilota serialu, w którym Ned Stark ścina mężczyznę. Padają też wtedy ważne słowa, że skoro on wydał wyrok, to on go musi wypełnić. 

Ta scena może mieć także drugie dno. Kit Harington, odtwórca roli Jona Snowa, twierdzi, że Bękart nieświadomie pomścił swojego ojca. W końcu nie wiedział, że Slynt dowodził w Złotymi Płaszczami, gdy Ned został skazany. 

"– Wydaje mi się, że Jon czuł to w środku. Wiedział, że Slynt to ktoś kto popełnił dużo złych czynów i tylko w ten sposób mógł dojść tak wysoko. "

Widać, że w Jonie płynie krew Starków. 

Najsilniejsze rody tracą swoją potęgę. Od kiedy Tywin nie żyje, Lannisterowie nic nie znaczą. Starków praktycznie nie ma. Armia Stannisa jest zbyt słaba na jakikolwiek znaczący ruch. Czyżby miała być to szansa dla rodów mniejszych i zapomnianych?

9 komentarzy:

  1. Wiesz co, ja bym się kłóciła ze stwierdzeniem, że Cersei i Magery to damy ;)
    Za Sansę to ja się aż bałam w tym odcinku. Cholerny Belaish!
    Jon Snow mnie zaskoczył. Podoba mi się, jak nagle jego postać wydoroślała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Damy czy też nie, w jakiś sposób lubię te dwie postacie. Zarówno Cersei jak i Margery są wyraziste i wiedzą, czego chcę, a nie takie ciepłe kluchy. ;)
      Jona uwielbiam z każdym odcinkiem co raz bardziej :P
      A Sansa? Jestem ciekawa, jak rozwinie się ten wątek....

      Usuń
  2. O tak, one wiedza czego chcą. Ale za Cersei nie przepadam, już wolę Margery ;) Choć jest na pozór słodka, to ma jednak ten pazur ;) Cersei jest trochę, hmmm, odrażająca, jak synalek Joff.

    Sansa to jest dopiero dama! Chyba jedyna w całym serialu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lannisterowie są generalnie niezbyt normalni ;)

      Sansa na początku mnie straszliwie denerwowała, taka słodka i oderwana od rzeczywistości. Z sezonu na sezon zaczynam ją co raz bardziej szanować :D

      Usuń
    2. Bo młoda była, durna, zakochana. Dopiero śmierć Neda i to co przeżyła przez Joffa otworzyło jej oczy, sprawiło, że dojrzała.

      No nie, Lannisterowie normalni to może nie są, ale lubię Tyriona i nawet Jamie się poprawił. Zresztą do młodego Tommema też nic nie mam, niegroźny dzieciak, podobnie jak do bezbarwnej na razie Myrcelli. Chyba, że dopiero pokażą na co ich stać. Ale trochę w to wątpię. Przynajmniej, jeśli chodzi o Tommema. Bardziej obawiałabym się Myrcelli.
      Tylko Tywin, Cersei i Joff byli nienormalni.

      Usuń
    3. Starkowie przeszli największą przemianę w czasie "Gry o Tron". Każde z nich. I to w sumie jest fajne ;)

      Usuń
    4. Tak, szczególnie w przypadku Jona i Sansy. Chociaż w sumie... czy ja wiem, czy Arya tak bardzo się zmieniła? Jak dla mnie dalej jest małym roztrzepańcem i dopiero w tych najnowszych odcinkach uczy się pokory.
      Ciekawe, czy będzie coś o Catelyn...

      Usuń
    5. Strasznie mnie wnerwia to, że nie ma Lady Stoneheart! Grrr.... Czekam na nią i czekam, a tu nic.

      Usuń
    6. Spokojnie, sezon się dopiero rozkręca ;)

      Usuń