16.06.2014

Valar Morghulis czyli czwarty sezon "Gry o Tron"

Tytuł: "Gra o Tron" sezon 4
Tytuł oryginału: "Game of Thrones"
Na podstawie: "Pieśń Lodu i Ognia" - George R.R. Marin
Stacja: HBO 
Emisja: 6 kwietnia - 15 czerwca 2014 
Ocena: 8/10



Kto nie słyszał o tym serialu - ręka do góry. Nikt? Tak myślałam. Bo jak nie znać czegoś, o czy informacje zalewają nas z każdej możliwej strony. Nawet jak ktoś nie ogląda i tak wie, o co chodzi. Ale mam dobrą wiadomość dla wszystkich nie-fanów GoT - właśnie zakończył się czwarty sezon i macie spokój na najbliższe 12 miesięcy! Jednak zanim do końca pożegnamy się na jakiś czas z tą produkcją - mała recenzja, ból dupy i ogólne przemyślenia na temat ostatnich 10 odcinków. Zapraszam :)



Ostatnie 10 tygodni były dla fanów "Game of Thrones" tygodniami ważnymi, jak nie najważniejszymi w roku. Czwarty sezon - zapowiadany pod hasłem Valar Morghulis, czyli Wszyscy muszą umrzeć - przyniósł łzy, złość i liczne stany depresyjne. Dlaczego? No bo jak nie płakać, jak umiera jeden z ulubionych bohaterów. A jak umiera ich kilku? W prawdzie śmierć króla-tyrana Joffrey'a, zwanego też małym popieprzonym skurwielem, ucieszyła wszystkich, ale był to chyba jeden z nielicznych szczęśliwych momentów. Pojawia się też kilka, które będą miały ogromny wpływ na dalszy plot. Choćby sąd Tyriona, później samosąd na Tywinie i Shei oraz ucieczka do... a tego Wam nie zdradzę! Tak, sprawy Królewskiej Przystani były bardzo ważnym punktem niemalże każdego odcinka. Ale zanim dokładniej o fabule, wczujcie się w klimat i obejrzyjcie jeden z trailerów :)



Tak, w Westeros się dzieje. Ale nie tylko tam. Bo i na murze/za murem jak i w Meereen nie ma chwili wytchnienia. 

Momenty, które najbardziej utkwiły w pamięci i/lub zaszokowały mimo czytania spoilerów.
Pierwsze co mi przychodzi na myśl to odcinek 8 - "The Mountain and The Viper" - czyli walka księcia Oberyna z Górą. Oczywiście o tej scenie było głośno na tydzień przed emisją i prawie wszyscy jak jeden mąż modlili się do bogów starych i nowych by Oberyn przeżył. Jednak świat, który wykreował Martin rządzi się prawami całkowicie odmiennymi od tych w standardowej fantastyce. Taki ruch autora był generalnie do przewidzenia. Mówiąc kolokwialnie Oberyn był zbyt yolo i musiał trochę po dramatyzować, co skończyło się... jak się skończyło. Scena była obrzydliwa i okrutna. Jakby dodać jeszcze cycki, dostałaby miano "Gra o Tron w pigułce". 

Cofnijmy się teraz początku, odcinek drugi - "The Lion and the Rose". Główny motywem był ślub Joffrey'a z Margaery Tyrell. Biedna dziewczyna już drugi raz została wdową... Scena ślubu i wesela zrobiona została z wielkim rozmachem i wszystko dopracowane niemal w stu procentach. I to piękne zakończenie :)


I znowu skaczemy, tym razem do odcinak dziewiątego - "The Watchers on the Wall" - całkowicie poświęcony wronom i bitwie z ludem zza muru. Podchodziłam niechętnie do tego odcinka, gdyż zwykle sceny z Lordem Snow są niemrawe i nudne. Jednak był to kolejny odcinek, na który zapewne poszły miliony. Niektóre zdjęcia aż oddech odbierały. Wow! Szok! I płacz i zgrzytanie zębów też. Znowu ktoś ginie. I to nie byle kto, ale ukochana Jona Snowa - Ygritte. Autorzy grają na emocjach czytelników jak nigdy. Umiera w objęciach ukochanego mówiąc słynne "You know nothing, Jon Snow". Pomijając ten wątek utraconej miłości, jest to genialny przykład sceny batalistycznej. Nic dodać nic ująć. 

Warto wspomnieć o finale sezonu. "The Children", bo taki tytuł nosi epizod dziesiąty, zamyka wiele wątków i zapowiada przyszłoroczny sezon. Zakończenie ładne, subtelne i tak dalej, ale kompletnie nie tego się spodziewałam. Cały sezon czekania na Lady Stoneheart i co? I, za przeproszeniem, gówno. Byłam ciekawa charakteryzacji i sceny wskrzeszenia Catelyn Tully. Niby ożyła trzy dni po krwawych godach [kurde, jak Jezus], a tu nic. Cicho jak makiem zasiał i zero jakiegokolwiek słowa na ten temat. A może chcą to zrobić motywem przewodnim piątego sezonu? Kto wie co im tam do łba wpadnie ;)

Sezon dla ludzi o mocnych nerwach i umiejących kontrolować złość. Zachęcam wszystkich, którzy z jakiś niezrozumiałych powodu jeszcze nie zaczęli oglądać GoT, by to jak najszybciej zmienili. Macie do nadrobienia tylko 40 godzin ;) W dwa dni się uwiniecie. W końcu po co spać, jak można oglądać? 
"Valar Dohaeris"

4 komentarze:

  1. O serialu słyszałam, a jakże :D Ale jeszcze go nie widziałam, najpierw chcę inne nadgonić, bo z niektórymi daleko w tyle jestem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu tak! :D moja przeglądarka przestała strajkować :D (wszystko w mailu/lach jest wyjaśnione XD) i również o serialu sporo słyszałam, ale niestety nie mam HBO i nie moge na bierząco śledzić serialu, a podobno jest świetny ;-; szkoda, bo lubie takie klimaty :/ ale wakacje zbliżają sie wielkimi krokami i pewnie w internecie są wszystkie sezony :D więc pewnie nie będe sie nudzić XD
    No nic XDD będe czekać na nowy post :D ah i gdyby jakimś cudem nie dotarły maile to informuje przy okazji, że u mnie rozdział z WIEEELKIM KATAAAKLIZMEM XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Wprawdzie książki jeszcze przede mną (chyba jestem przekorny i nie czytam tego co wszyscy w danym momencie), to serial ma coś w sobie. Doskonałe podsumowanie. Ja jeszcze przyzwyczajony do wcześniejszych odcinków złapałem się, że w 4x09 zacząłem się zastanawiać "Kiedy przeskoczymy do Królewskiej Przystani?":)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o GoT i spotkałam się z wieloma pozytywnymi opiniami co do serialu, a także książki. Miałam ochotę obejrzeć, no ale od czwartego sezonu nie zacznę, a nie chciało mi się szukać pierwszego sezonu na internetach.
    Recenzja bardzo mnie zaciekawiła. Możliwe, że wypożyczę książkę i zapoznam się z fabułą. :D
    Pozdrawiam i obserwuję.
    http://przysiega-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń