Tytuł oryginału: "The Hound of The Baskervilles"
Autor: sir Arthur Conan Doyle
Cykl: "Sherlock Holmes" (tom 3)
Data premiery: marzec 1902
Ocena: 8/10
"Był to pies – pies czarny jak węgiel, olbrzymi – taki, jakiego dotąd nie widziały oczy żadnego śmiertelnika. Z jego otwartej paszczy buchał ogień, ślepia żarzyły się jak węgle, a po całym jego ciele pełzały migotliwe płomyki. Nigdy nawet w majaczeniach chorego umysłu nie mogło powstać nic równie dzikiego, przerażającego, szatańskiego, jak ten czarny potwór, który padł na nas z tumanów mgły."Sherlock Holmes i doktor Watson szukają sprawców zabójstw w rodzie Baskervillów. Tropią straszliwą bestię i zimnego mordercę, narażając się na mrożące krew w żyłach niebezpieczeństwa na bagnach Grimpen Mire w oparach gęstej angielskiej mgły. Wielu podejrzanych, zwroty akcji i nieoczekiwany finał.
Myślę, że ani Sherlocka Holmesa, ani sir Arthura Conan Doyle'a nie trzeba nikomu przedstawiać. Uwielbiam powieści kryminalne, więc oczywistym jest, że i tej serii nie mogło zabraknąć na mojej półce. Fenomen książek o detektywie z Baker Street i jego przyjacielu-pomocniku doktorze Watsonie jest niesamowity. Ponad 100 lat po premierze ludzie dalej to czytają i dalej się zachwycają. A jest czym! To już trzecia odsłona przygód o detektywie z Baker Street, którą miałam przyjemność czytać i już na wstępnie mogę powiedzieć, że najlepsza.
Gdy do drzwi na Baker Street 221B zapukał doktor Mortimer, sam Sherlock zrozumiał, że będzie miał do czynienia ze sprawą inną niż wszystkie. Mężczyzna opowiada im po pewnej lokalnej legendzie, która głosi, że od ponad dwustu lat członkowie rodu Baskerville'ów giną na wrzosowiskach koło rodzinnej posiadłości rozszarpywani przez tajemniczego psa potwora. Ma to być kara, za haniebny czyn, którego dopuścił się Hugo Baskerville. Gdy jego potomek ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, włości i cały majątek ma przejąć sir Henry. Już od samego początku sprawy przybierają tajemniczy i mroczny obrót. Czyżby czarci pies naprawdę istniał?
Po dość słabym „Znaku Czterech” nie spodziewałam się po „Psie....” wiele. Miał być tylko odskocznią, miłym przerywnikiem. Skończyło się jednak na tym, że jak zaczęłam czytać o 22, tak nie poszłam spać dopóki nie dotarłam do ostatniej strony. Już po pierwszym rozdziale wiedziałam, że z mojego wczesnego wstania nici i prędzej zarwę noc niż urwę w połowie akcji.
Oczywiście najważniejszą rzeczą w książkach kryminalnych jest zagadka. Doyle zaserwował nam dopracowaną w najdrobniejszym szczególe i trochę zagmatwaną intrygę, która dla przeciętnego szaraczka byłaby nie lada wyzwaniem. Co to jednak jest dla Sherlocka Holmesa? Dlatego ciekawym zabiegiem było zrobienie doktora Watsona głównym śledczym, a my o wydarzeniach i postępach dowiadujemy się głównie z jego sprawozdań kierowanych do swojego współlokatora.
Oczywiście w końcowych rozdziałach nasz ukochany detektyw powraca i niestety psuje trochę zabawę. Bez ogródek oznajmia nam, kto jest tym złym i robi to o kilka stron za wcześnie. Mimo to, lektura była bardzo przyjemna. W "Psie Baskerville'ów" Doyle zafundował nam nieszablonowy kryminał, który zdecydowanie zasługuje na miano "klasyki gatunku".
Książkę znajdziecie w formie ebooka na stronie wolnelektury.pl, którą wszystkim serdecznie polecam.
Pozostałe książki z tej serii:
______
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Oj, czytałam dawno temu i bardzo miło wspominam, zresztą jak każdą książkę o Holmesie.
OdpowiedzUsuńTo jeden z moich ulubionych bohaterów literackich :)
Bardzo fajny minimalistyczny nagłówek!
Jeszcze nie miałam okazji przeczytać. Muszę to zmienić :)
OdpowiedzUsuń