Autor: Aneta Jadowska
Cykl: "Heksalogia o Wiedźmie" (tom 1)
Data premiery: 2 lipca 2013
Ocena: 5/10
"Nie wierz we wszystko co o mnie słyszysz. Chyba, że słyszałeś, że jestem wspaniała, wtedy muszę potwierdzić, że plotki nie są przesadzone."“Break on through (To the other side)”. Nie ma czasu na pierdoły.
Oto Dora Wilk – policjantka i wiedźma w jednym. Do obu stron osobowości podchodzi śmiertelnie poważnie, przez co ma ręce pełne roboty i podwójną porcję kłopotów.
W Toruniu w dziwnych okolicznościach ginie staruszka. W alternatywnych miastach giną magiczni i to Dorę wybrano, by rozwikłała zagadkę. Razem z ekipą do zadań specjalnych: aniołem i diabłem wkracza do akcji. Jedno jest pewne – nie będzie grać zgodnie z regułami. Stado nadprzyrodzonych, morderstwa i śledztwo – to zdecydowanie nie jest kolejne love story.
Już po pierwszym tomie widać, że Seria o Dorze Wilk to takie typowe, babskie fantasy naładowane estrogenem, że hej. Nie ma się co temu dziwić. Autorką jest kobieta, bohaterka to jej alter ego... I może dlatego, mimo wielu wad i niespójność, heksalogia przypadła mi do gustu.
Oto przed nami Teodora „Dora” Wilk, która w magicznym świecie znana jest jako Jada. Oho! I tu się zaczyta wspomniane alter ego. Jada... Jadowska... No dobra, na to jeszcze idzie przymknąć oko. Rudowłosa wiedźma [czy nie taki kolor włosów ma pani Aneta?], która w realnym świecie pilnuje porządku i rozwiązuje sprawy kryminalne na ulicach Torunia. Wredna, pyskata, nieszanująca autorytetów (co kilkakrotnie podkreśliła), choć sama owego wymaga. Nie kontroluje emocji i jest wybuchowa jak niezłej roboty, lecz niemożliwy do okiełznania ładunek. W tym wszystkim wyłania się taka typowa Mary Sue, które z tych swoich wad nic sobie nie robi, a właściwie to je lubi. Do tego jest piękna, wysoka, niezwykle silna fizycznie i nie może się wręcz odpędzić od facetów. Ponoć to przez magię Płodności, ale ja tam nie wnikam. Mimo wszystko jest w Jadzie coś, co sprawiło, że zapałałam do niej sympatią. Dostrzegłam kilka podobieństwie między nami, a może po prostu chciałam je dostrzec. To twarda baba, która umie sobie poradzić w życiu, jest niezależna, pewna siebie i ponad wszystko ceni sobie przyjaźń. Ponoć i ja mam te cechy.
Oczywiście skoro kobieca książka, nie może zabraknąć przystojnych i niebezpiecznych. Miron i Joshua to ciekawy duet, który prędzej podejrzewałabym o zapędy homoseksualne niż fakt, iż obaj chcą naszą wiedźmę zaliczyć, mówiąc kolokwialnie.
Miron, diabeł, który oczywiście jest diabelsko przystojny. Do tego arystokrata, wnuk samego Lucyfera i najlepszy kupel Dory. Tworzą razem idealną damsko-męską przyjaźń, która oczywiście jest trudna, bo jedno leci na drugie i co raz trudniej im z tym walczyć. Takie „chcielibyśmy, ale się boimy konsekwencji”. Ehh... wkurzający motyw, a może jestem za mało na to wrażliwa.
Drugi z paniczów – Joshua – anioł i oczywiście także ze znakomitego roku. Wnuk samego Gabriela, który nieźle mu się przez całe życie naprzykrza. Też przystojny i wspaniale zbudowany. Nie zaskoczę Was pewnie, mówiąc, że i tutaj mamy nieszczęśliwą miłość. Tytko, że tutaj bardziej jest „chcielibyśmy, ale prawo nam zabrania”. Szykuje się pewnie tandetny trójkąt miłosny, a ja nie wiem, czy chcę to czytać.
Cały świat jest niespójny i to bardzo. Podoba mi się, że kraina magiczna i realna są stworzone na zasadzie alternatywnych światów, które jednak w jakiś sposób na siebie oddziałują. Na pewno ułatwiło to autorce zadanie. Jedna rzecz nie daje mi tylko spokoju. Wspomniane jest, że czas u nas płynie szybciej niż tam, że kilka sekund to aż 36 godzin. Jak tak nad tym pomyślałam, przeanalizowałam... Proszę mi wybaczyć, Pani Aneto, ale nie zgadza mi się to zupełnie.
Kolejna rzecz, która mnie drażniła, ale ona w sumie drażni mnie zawsze. Nie lubię jak uniwersum jest tworzone na zasadzie jest tylko białe i tylko czarne. Szczególnie widać to na podstawie, sposobu wykreowania przez autorkę wampirów i wilkołaków. Te pierwsze są piękne, eleganckie i tak dalej, a jednocześnie w ich stylizowanym na renesansowe klimaty lokum słychać Megadeth, które zalicza się do ulubionej muzyki Dory. Wilczki natomiast są już „be”, dlatego wyglądają jak dresy z patologii w stuningowanym BMW z zimnym łokcie. No i oczywiście słuchają hip hopu, którego autorka/bohatera nie znosi.
Poglądy bohaterki są z resztą bardzo dosadnie nam przekazywane jako te jedyne słuszne oczywiście. I tak wiemy, że pewna partia i jedyne słuszne radio są złe i każdy kto stoi za nimi to idiota i imbecyl. Bardzo stereotypowe podejście i mimo pokrywania się z moimi przekonaniami, takie deklaracje po prostu psuły odbiór. Nie polityka była tutaj głównym wątkiem.
Mogłabym się jeszcze do wielu rzeczy przyczepić... Źle dobrany punkt kulminacyjny, przewidywalność... Ale tak naprawdę to była bardzo przyjemna lektura. Lekka, łatwa i przyjemna, choć panom nie polecam. Momentami zabawna, napisana fajnym językiem, przez który łatwo jest zżyć się z bohaterami. Wymaga jedynie dopracowania. Jest to debiut Anety Jadowskiej, więc może i z kolejnymi odsłonami, jest co raz lepiej. Szczerze, to jestem nawet trochę ciekawa, co dalej. :)
______________
Przeczytane w ramach wyzwania:
Pomimo minusów, chętnie zajrzałabym do takiej łatwej i przyjemnej książki. Czemu nie ;)
OdpowiedzUsuńnominowałam Ciebie do liebster awards
OdpowiedzUsuńwięcej info u mnie
http://ladyfashworld.blogspot.com/
chyba nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńHah, najgorsze co może być, to chyba przewidywalne książki.. Czytałam już coś takiego, oczywiście z innymi imionami bohaterów ale schemat ten sam. Idealna na długie, zimowe wieczory gdy boli głowa i nie chce się sięgać po coś bardzo wymagającego :)
OdpowiedzUsuńKurczę, czytałam recenzję któregoś innego tomu tej serii, przy czym był iście wychwalany, a tutaj taka różnica...
OdpowiedzUsuńAle lubię czasem coś zabawnego i lekkiego przeczytać, więc kto wie - może i kiedyś sięgnę.