Cykl: „Gambit" (tom 3)
Autor: Michał Cholewa
Data premiery: 21 lipca 2014
Wydawnictwo: WarBook
Ocena: 7/10
Trwa wyścig o światy stracone lata temu, gdy nastał Dzień i technologia zwróciła się przeciw ludziom.
Kolejna po "Gambicie" i "Punkcie cięcia" powieść Michała Cholewy przenosi czytelnika na skalistą i pogrążoną w ciemności planetę Atropos. Znajdująca się na niej kolonia na wiele lat została odcięta od reszty ludzkości.
Teraz wreszcie na pokładzie unijnego krążownika przybywa ekspedycja ratunkowa. Odcięci od wsparcia na surowej planecie, żołnierze Unii muszą stawić czoła tajemniczemu wrogowi, by rozwiązać zagadkę z czasów świata, który przeminął. Kapral Wierzbowski oraz jego oddział wciągnięty w niebezpieczną grę dowiaduje się coraz więcej o planecie, swoim przeciwniku i w obliczu dylematów wymuszonych chłodną kalkulacją... o sobie. I nie wiadomo, która z tych rzeczy jest najbardziej przerażająca.
Z czym nam się powinna kojarzyć powieść science-fiction? Przyszłość. Kosmos. Rozwinięte technologie. Roboty. Tak, to wszystko znajdziemy w najnowszej książce Michała Cholewy. Choć jest to już trzecia odsłona cyklu „Gambit”, ja z tym uniwersum mam do czynienia po raz pierwszy.W ogólnym odbiorze nieznajomość poprzednich tomów nie przeszkadzała, ale zdecydowanie by nie zaszkodziła. Utrudniało mi to zrozumienie niektórych zachowań bohaterów, nie byłam też do nich tak przywiązana. Jednak rozbudziło to moją ciekawość. Co dokładnie stało się w słynny „Dzień”, kiedy to maszyny się zbuntowały? To pytanie mnie bardzo nurtowało przez całą lekturę.
Nie jestem specjalistką od tego gatunku. Jest to typowo męska książka, pełna bitew, wybuchów, strzelanin... i generalnie wszystkiego co na wojnie. Podoba mi się, że w tej futurystycznej powieści nie ma bohaterów tylko białych i tylko czarnych. W sumie w większości z nich jest nawet więcej czerni, ale to ciągle są szarości. Ciężko będzie nam tutaj znaleźć opiewane w pieśniach honor, braterstwa, bohaterstwo i inne tego typu hasła. Co z tego, że do wojska idą idealiści, jak spotkane ich później wydarzenia, ogromna odpowiedzialność i widmo śmierci rozbudzają instynkty przetrwania i to takiego za wszelką cenę. W „Forcie” znajdziemy tak różnorodne postacie, często o skomplikowanej historii i trudnym charakterze. Nie jest to zdecydowanie szara masa bezwiednie słuchająca rozkazów i idąca ślepo po śmierć. Są po prostu prawdziwi.
Rzeczą, na którą zwykle zwracam największą uwagę w powieściach z tego gatunku, czy też w fantasy, jest zarys świata. Tworząc coś całkiem nowego, niejako bawiąc się w stwórcę, łatwo się pogubić. Opisywana przez autora sceneria bardzo pobudza wyobraźnie. Drobnym problem dla mnie [czyt. laika jeśli chodzi o tematykę wojskową] było specjalistyczne nazewnictwo i terminologia, które utrudniały mi odbiór. Choć jestem przekonana, że osoby bardziej zaznajomione w temacie docenią pracę jaką włożył w to Michał.
W europejskim wojsku nie zabrakło polskiego elementu. „Dla moich Polaków nie ma rzeczy niemożliwych!” mówił Napoleon Bonaparte. Czy dotyczy to też kaprala Wierzbowskiego? Jest on postacią bardzo dynamiczną i przechodzi największą przemianę spośród wszystkich postaci w książce. Tak naprawdę przez prawie cały czas toczy dwie walki – tą na froncie i tą wewnątrz siebie, mówiąc wręcz banalnie. Podejmuje decyzje, których nie chce i żałuje tego, co zrobił, ale prawda jest taka, że nie miał innego wyjścia. A przynajmniej ja takiego nie widzę.
Powieść Michała Cholewy jest pierwszym krokiem w zaprzyjaźnieniu się mnie z literaturą science-fiction, a także wojenną. Ten surowy i brutalny gatunek nie zawsze odpowiadał moim gustom. Jeśli chodzi o „Fortę”, jest to książka zdecydowanie warta polecenia, choć nie wszystkim. Decyzja o przeczytaniu tej pozycji, pozostaje już Waszą prywatną sprawą. :)
Nie jestem specjalistką od tego gatunku. Jest to typowo męska książka, pełna bitew, wybuchów, strzelanin... i generalnie wszystkiego co na wojnie. Podoba mi się, że w tej futurystycznej powieści nie ma bohaterów tylko białych i tylko czarnych. W sumie w większości z nich jest nawet więcej czerni, ale to ciągle są szarości. Ciężko będzie nam tutaj znaleźć opiewane w pieśniach honor, braterstwa, bohaterstwo i inne tego typu hasła. Co z tego, że do wojska idą idealiści, jak spotkane ich później wydarzenia, ogromna odpowiedzialność i widmo śmierci rozbudzają instynkty przetrwania i to takiego za wszelką cenę. W „Forcie” znajdziemy tak różnorodne postacie, często o skomplikowanej historii i trudnym charakterze. Nie jest to zdecydowanie szara masa bezwiednie słuchająca rozkazów i idąca ślepo po śmierć. Są po prostu prawdziwi.
Rzeczą, na którą zwykle zwracam największą uwagę w powieściach z tego gatunku, czy też w fantasy, jest zarys świata. Tworząc coś całkiem nowego, niejako bawiąc się w stwórcę, łatwo się pogubić. Opisywana przez autora sceneria bardzo pobudza wyobraźnie. Drobnym problem dla mnie [czyt. laika jeśli chodzi o tematykę wojskową] było specjalistyczne nazewnictwo i terminologia, które utrudniały mi odbiór. Choć jestem przekonana, że osoby bardziej zaznajomione w temacie docenią pracę jaką włożył w to Michał.
W europejskim wojsku nie zabrakło polskiego elementu. „Dla moich Polaków nie ma rzeczy niemożliwych!” mówił Napoleon Bonaparte. Czy dotyczy to też kaprala Wierzbowskiego? Jest on postacią bardzo dynamiczną i przechodzi największą przemianę spośród wszystkich postaci w książce. Tak naprawdę przez prawie cały czas toczy dwie walki – tą na froncie i tą wewnątrz siebie, mówiąc wręcz banalnie. Podejmuje decyzje, których nie chce i żałuje tego, co zrobił, ale prawda jest taka, że nie miał innego wyjścia. A przynajmniej ja takiego nie widzę.
Powieść Michała Cholewy jest pierwszym krokiem w zaprzyjaźnieniu się mnie z literaturą science-fiction, a także wojenną. Ten surowy i brutalny gatunek nie zawsze odpowiadał moim gustom. Jeśli chodzi o „Fortę”, jest to książka zdecydowanie warta polecenia, choć nie wszystkim. Decyzja o przeczytaniu tej pozycji, pozostaje już Waszą prywatną sprawą. :)
Pozostańmy jeszcze na chwilę w tematyce wojennej. Wydaje mi się, że ta piosenka idealnie tutaj teraz pasuje.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorowi, Michałowi Cholewie. :)
Oooo.. Muszę przeczytać tą serię. Obowiązkowo. [ Szept Myśli ]
OdpowiedzUsuńJeśli to męska literatura, to polecę ją narzeczonemu.
OdpowiedzUsuńMiałam długo zamiar ją przeczytać, więc w sumie to ta recenzja nie zmieniła moich zamiarów^
OdpowiedzUsuńOstatnio mąż mi wspominał o tej serii... Rozejrzę się za nią.
OdpowiedzUsuńNie slyszalam o niej, ale widocznie musze ja przeczytac :D
OdpowiedzUsuńMój blog-zapraszam!
Czytałam tą książkę już jakiś czas temu i zdecydowanie mi się spodobała (moją recenzję można przeczytać tu: http://czytamczytam.blogspot.com/2014/09/forta.html ). Mam już na półce pierwszy tom serii, z którym mam nadzieję poznać się bliżej wkrótce.
OdpowiedzUsuń